Nazywając ich duchowymi guru lub bandytami, pozostaje faktem, że babagiri w Indiach są dziś pogrążeni w nieznośnych kontrowersjach. Istnieje długa lista „babów”, którzy przynieśli złe imię indyjskim guru religijnym.
Są babami, którzy mają ogromne wpływy, paradoksalnie bardziej polityczne niż duchowe. Ale znaleźli się w centrum uwagi całego kraju, robiąc mocną mieszankę przestępczości i seksu.
Lista takich bab jest wyczerpująca, poczynając od Asarama, Ram Rahima, Swamiego Nithyanandy, Guru Ram Pal i Narayana Sai.
Najnowszym uczestnikiem serii jest lider BJP i były minister związkowy Chinmayanand, oskarżony o zgwałcenie i szantażowanie 23-letniej studentki prawa. Pomimo ogromnego wpływu politycznego i społecznego, jakim cieszył się Swami Chinmayanand, prawo potoczyło się własnym torem, a baba został ostatecznie aresztowany pod zarzutem gwałtu i osadzony w areszcie sądowym na 14 dni 20 września.
Wcześniej w tym tygodniu kobieta nagrała swoje oświadczenie w sądzie Naczelnego Sędziego Sądu, w którym wyszczególniła swoje zarzuty dotyczące gwałtu i szantażu ze strony baby. Wkrótce po tym, jak błysnęła wiadomość, że „Baba prawdopodobnie został oskarżony o gwałt”, Chinmayanand zachorował. Widziano go na zdjęciach podczas leczenia w nocy po tym, jak skarżył się na „niepokój i słabość”.
Na zdjęciach opublikowanych przez jego współpracowników, Chinmayanand był widziany leżący na kanapie w swoim domu, Divya Dham, w Shahjahanpur w Uttar Pradesh, podłączony do aparatury medycznej. Zespół medyczny powiedział dziennikarzom, że Chinmayanand cierpiał na biegunkę. „Ma również cukrzycę, co doprowadziło do osłabienia. Podaliśmy mu niezbędne leki i zaleciliśmy całkowity odpoczynek” – powiedział podobno ML Agarwal, lekarz kierujący zespołem.
Stało się to kilka godzin po tym, jak 23-letnia kobieta, studentka college'u prawa prowadzonego przez Chinmayananda, udała się do sądu chronionego przez ponad 50 funkcjonariuszy policji i nagrała swoje zeznanie przed głównym sędzią sądu.
Po oświadczeniu stało się jasne, że policja w Uttar Pradesh oskarży Chinmayanand o gwałt, czego do tej pory unikali, mimo że kobieta złożyła skargę na policji w Delhi, a nawet złożyła oświadczenie przed Sądem Najwyższym.
Kobieta twierdziła, że Chinmayanand wykorzystywał ją seksualnie przez rok po tym, jak pomógł jej dostać się na studia. Podobno sfilmował ją podczas kąpieli, szantażował ją nagraniem i zgwałcił. Kobieta mówi, że była wielokrotnie gwałcona przez polityka, który prowadzi kilka aśramów i instytucji. Podobno została przywieziona do jego pokoju na muszce, a nawet zmuszona do masażu Chinmayanand.
Kobieta twierdziła: „Postanowiła zebrać przeciwko niemu dowody i sfilmowała go kamerą w okularach”. Sprawa wyszła na jaw po tym, jak oskarżyciel zaginął 24 sierpnia po zamieszczeniu posta na Facebooku bez imienia i nazwiska Chinmayananda.
Sąd Najwyższy wysłuchał jej zarzutów i nakazał zbadanie ich przez Specjalny Zespół Śledczy. Zespół przesłuchał kobietę, odwiedził jej pokój w hostelu, a następnie przesłuchiwał Chinmayananda przez siedem godzin w zeszłym tygodniu, ale jeszcze nie postawiono mu zarzutów gwałtu; obecnie grozi mu jedynie zarzut porwania i zastraszania. On z kolei złożył sprawę o wymuszenie, ale przeciwko nieznanym osobom. Nie dokonano żadnego aresztowania w sprawie wymuszenia wniesionej przez polityka.
***
Autor: Dinesh Kumar (autor jest starszym dziennikarzem)
Poglądy i opinie wyrażone na tej stronie są wyłącznie poglądami autora(ów) i innych współtwórców, jeśli tacy istnieją.